Najkrótszy miesiąc w roku okazał się dla mnie bardzo obfity w nowości ;) Na początku lutego udało mi się w końcu spotkać z Virginią, która okazała się być moją idealną fryzjerką :)) Kto jeszcze nie widział TEGO wpisu o mojej nowej fryzurze niech koniecznie zajrzy. Odkąd włosy odzyskały swoją linię ich stylizacja jest dla mnie banalnie prosta. Najczęściej myje włosy wieczorem i po wysuszeniu, jak za dawnych czasów, zawijam je w koczek-ślimak i idę spać. Rano budzę się z ładnie uniesionymi i delikatnie pofalowanymi (w grube fale, takie jak lubię) włosami - zdjęcie po lewej. Po prawej moje włosy jedynie wysuszone, bez żadnej stylizacji.
Co jeszcze działo się w lutym? Tradycyjnie już zafarbowałam włosy Hebanową Czernią z Color&Soin, planowałam je też zalaminować, ale ciągle brakowało mi czasu, a potem wypróbowałam nową maskę (zobaczycie ją poniżej) i laminowanie nie było mi już potrzebne :))
Wewnętrznie w lutym stosowałam trzy rzeczy. Po pierwsze siemię lniane, o którym wspominałam TUTAJ, po drugie tran i po trzecie zupełną nowość: Alliogal czyli olej z wiesiołka z czosnkiem. Dokładnie TAKI. Chciałam kupić zwykły olej, taki jak piję zawsze, ale na doz.pl go nie było, a nie miałam czasu by biegać po aptekach i go szukać. Alliogal delikatnie pachnie czosnkiem (co mi akurat zupełnie nie przeszkadza), a o tym jak działa napiszę Wam za jakiś czas jak trochę dłużej go poprzyjmuję.
Wewnętrznie w lutym stosowałam trzy rzeczy. Po pierwsze siemię lniane, o którym wspominałam TUTAJ, po drugie tran i po trzecie zupełną nowość: Alliogal czyli olej z wiesiołka z czosnkiem. Dokładnie TAKI. Chciałam kupić zwykły olej, taki jak piję zawsze, ale na doz.pl go nie było, a nie miałam czasu by biegać po aptekach i go szukać. Alliogal delikatnie pachnie czosnkiem (co mi akurat zupełnie nie przeszkadza), a o tym jak działa napiszę Wam za jakiś czas jak trochę dłużej go poprzyjmuję.
Kosmetycznie w lutym było kolorowo i bardzo 'maskowo' ;)
Szampon aloesowy Equilibra - użyty kilka razy, kiedy miałam ochotę na coś łagodzącego skórę głowy. Obiło mi się o uszy, że szampon jest wycofywany ze sprzedaży :((( Proszę powiedzcie mi, że to nie prawda, bo już nie zliczę nawet, który to mój ulubieniec, którego wycofują!
Pianka do higieny intymnej Green Pharmacy - używana zdecydowanie najczęściej w lutym. Jej recenzję zamieściłam już TU.
Pianka do cery trądzikowej Pharmaceris - o niej także już na blogu wspominałam, więc nie będę się powtarzać.
Balsam tybetański z imbirem 'Objętość i siła' - używany zdecydowanie najczęściej w lutym. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ.
Maska nawilżająca Bioetika - o tej masce już chyba nic pisać nie muszę. Muszę za to jechać do Makro po zapas :))) Dla tych co jakimś cudem przegapili - RECENZJA
Złota maska ajurwedyjska 'Gęstość i wzrost' - o masce pisałam Wam dosyć niedawno TU. Nie porwała mnie na tyle by trafić do ulubieńców i pewnie już do niej nie wrócę, ale wiem, że niektórym osobom służy i to bardzo ;)
Odżywka morelowa Balea - użyta do olejowego serum i chyba ze dwa razy solo. Nie jest to produkt, którym można by się zachwycać. Jego chemiczny zapach niestety mnie męczy (a szkoda, bo morele uwielbiam), ale jako codzienna odżywka, która ma tylko pomóc nam rozczesać włosy po myciu jak najbardziej się sprawdza. Mimo wszystko wolę jej kokosowo-mleczną siostrę (niestety już wycofaną, a raczej zamienioną na wersję z kokosem i tiare :/ ).
Maska regeneracyjna 'Mango i avokado' Love2MixOrganic - zdecydowanie zachwyt miesiąca :)) Producent na opakowaniu wspomina o efekcie laminowania i muszę przyznać, że coś w tym jest! Włosy po tej masce są naprawdę niesamowite, ale więcej napiszę Wam oczywiście w recenzji ;)
Maska owocowa Lorys - poza okropnym zapachem nie mam jej nic do zarzucenia. Moim włosom Lorysy wciąż pasują tak samo dobrze jak kilka lat temu, gdy pierwszy raz ich używałam. Kolejny raz przekonałam się też o tym, że akurat moim włosom parafina nie tylko nie szkodzi, ale wręcz bardzo służy! Cieszę się, że producent w końcu wypuścił małe opakowania, bo teraz po Lorysy będę sięgać regularnie :)
Suchy szampon 'Cherry' Batiste - chyba jednak wolę tropikalną wersję tych szamponów, ale i ta wisienkowa jest całkiem przyjemna ;) Na moich włosach wszystkie rodzaje działają tak samo dobrze i jak już doskonale wiecie (bo pojawiają się we wszystkich miesięcznych aktualizacjach) nie potrafię już bez nich 'żyć' ;)
Serum olejowe w sprayu - wciąż ulubiony sposób olejowania ;) następną porcję zrobię chyba na bazie oleju, o którym przeczytacie poniżej.
Olej kaktusowy Vatika - który dostałam od Pauliny :)) Pamiętam, że na samym początku mojej olejowej przygody bardzo chciałam go kupić, ale wtedy oleje vatiki nie były jeszcze tak łatwo dostępne jak teraz. Użyłam go w lutym kilka razy i dzięki niemu przypomniałam sobie jak bardzo moje włosy lubią te parafinowe oleje. Cuuuudownie po nich błyszczą :)
Odżywka pokrzywowa Anna - którą wcieram regularnie w ramach TEJ akcji. Jak na razie mogę powiedzieć, że jestem z niej bardzo zadowolona. Włosy nie wypadają w nadmiarze, pojawiło się trochę baby hair i mam wrażenie, że nieco szybciej urosły, ale upewnię się dopiero jak je zmierzę.
Moje plany na marzec:
Tym razem na marzec nie planuję nic ;) Ostatnio realizacja założeń nie wychodzi mi zbyt dobrze, więc daruję sobie wypisywanie rzeczy, których za pewne i tak nie zdążę zrobić... Chodzi mi po głowie zmiana koloru, ale szczerze mówiąc boję się, że po pierwsze je zniszczę, a po drugie stwierdzę, że bardziej podobam się sobie w czerni (już raz tak było :P ).
A jak tam u Was wyglądał luty pod względem włosów? :-)
Pozdrawiam Was serdecznie,