źródło |
Chociaż nazwa może być myląca, a i wygląd urządzenia do złudzenia przypomina mi zwykłą prostownicę, to ta, o której chciałabym Wam dziś napisać (a właściwie o nią zapytać), nie ma z nią tak naprawdę nic wspólnego. Jest to urządzenie, które zamiast ciepła wytwarza promienie podczerwone (podobne do tych w saunach infrared, które uwielbiam) i ultradźwięki. Jedne i drugie mają za zadanie pomóc składnikom odżywczym z masek, olejów czy innych preparatów jakie zastosujemy lepiej i głębiej wniknąć do wnętrza włosa i dzięki temu trwale i skutecznie poprawić ich stan.
Według producenta dzięki zastosowaniu tego urządzenia możemy liczyć na wzrost poziomu absorpcji składników odżywczych o 40-60%. Efekty kuracji przeprowadzonych przy pomocy tej prostownicy są widoczne podobno przez około 2 miesiące.
Wszystko to brzmi naprawdę pięknie, ale w mojej głowie od razu rodzi się pytanie czy to naprawdę działa :) I pewnie spróbowałabym gdyby nie cena - prawie 400zł, jaką za taki eksperyment musiałabym zapłacić.
Dlatego też mam pytanie do Was. Być może byłyście na takim zabiegu u swojego fryzjera? a może macie taką prostownicę w domu? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, bo gdyby to rzeczywiście działało to byłabym skłonna zapłacić nawet te 400zł ;)
Pozdrawiam Was serdecznie,