Ostatnio wpadłam na pomysł by przejrzeć swoje stare zeszyty z włosowymi notatkami. Jak pisałam kiedyś na blogu od początku włosomaniactwa prowadziłam coś w rodzaju dziennika, w którym spisywałam co danego dnia nałożyłam na włosy i jaki był efekt. Było to rzeczywiście niesamowicie pomocne, bo dzięki temu szybciej mogłam się zorientować co konkretnie lubią moje włosy. Jeśli też dopiero zaczynacie i jeszcze nie prowadzicie swoich dzienników to bardzo Wam to polecam :) Ja w jednym z nich znalazłam naftę, która kiedyś genialnie sprawdzała się na moich włosach. Jak sprawdziła się teraz? Za chwilę się przekonacie.
Czytaj dalej »