Dziś historia, która być może nie kończy się długą do talii taflą włosów, ale i tak jest moim zdaniem bardzo ciekawa :) Zresztą przekonajcie się same:
Jakby chcieć opisać co na mojej głowie się działo tak krok po kroku przez 10 lat zabawy z farbą... ach nie starczyłoby chyba całego internetu ;) Tak więc w telegraficzym skrócie...
Włosy mam z natury kręcone, naturalnie taki ciemny blond nic niezwykłego. Od maleńkości nie dbano o nie, myto dziecinnym szamponem czesano na sucho (zgrozo mego dzieciństwa :) ) i nie robiono nic więcej. Jak łatwo się domyślić był puch, puch i jeszcze raz puch ;)
Kiedy w końcu miałam jakąś tam kontrolę nad pielęgnacją moich włosów to rozpoczęłam ją od... nie mycia ich ;) Tak nie mycia, gdyż jak były tłuste to się nie puszyły tak okrutnie ;) Ale to były czasy szkoły podstawowej... Potem przyszły czasy gimnazjum, więc rozpoczął się wielki szał na farbowanie, kreowanie nowego imagu (czytajcie palenie prostownicą, karbowanie itd. itp. )
Włoski moje były moim mega kompleksem tak więc przechodziły wiele metamorfoz od drastycznego rozjaśniania po czarne farby. W sumie jakby się zastanowić przez 5 lat miały całą paletę barw zaserwowaną. Zdarzało się, że nieudane farbowanie/rozjaśnianie było poprawiane tego samego dnia kolejną farbą. Co do pielęgnacji - żadna. Szampon + przypadkowa odżywka i finito (tata miał sklep chemiczny za czasów jak jeszcze nie było supermarketów i to co po terminie trafiało do naszej łazienki ;) ).
Łatwo się domyślić jaki był ich stan - nigdy nie mogłam po umyciu wyjść gdziekolwiek albo nakładałam tonę żeli albo katowałam prostownicą. Z loczków pozostał jakiś blakły cień, spuszone kołtuny, których szczerze nienawidziłam.
Liceum nie było odskocznią od tego co wyżej ;) Nie uczyłam się na błędach, zaczęłam jedynie ślepo wierzyć producentom, że kosmetyki zdziałają cuda i tak postępował proces szukania fryzury idealnej bez żadnej wiedzy w tym zakresie . Farbowanie, rozjaśnianie i tak w koło Macieju ;)
Wreszcie przyszedł pierwszy przełom, urodziłam dziecko. Postanowiłam odwiedzić fryzjerkę pierwszy raz! Miałam 18 lat! Chciałam blond pasemka - wyszło tak: