Dawno już nie było takiej prawdziwie zakręconej włosowej historii, więc mam nadzieję, że przemiana Dominiki przypadnie Wam do gustu tak jak mnie. Jest to zarazem chyba najmłodsza z dotychczasowych bohaterek, która w "najtrudniejszym dla włosów okresie czyli gimnazjum" jak same o nim wielokrotnie pisałyście, zamiast eksperymentować z kolorami i prostownicą wpadła w sidła włosomaniaczych blogów ;) Jak to się skończyło, zobaczycie poniżej :))
Moja mama zawsze mówi, że jak byłam mała to miałam cudowne loczki, które znikły przy pierwszym podcięciu. Niestety nie mam zdjęć z tamtego okresu, ale wiem, że później miałam już włosy proste jak druty. W drugiej klasie podstawówki fryzjerka ścięła mi włosy aż do uszu. Tak sobie potem je zapuszczałam kilka lat, aż miałam długie za łopatki falowane siano. Do prawdziwych fal było temu daleko, po prostu nigdy nie były one proste. W 6 klasie znów poszłam ściąć włosy do fryzjerki, która czesała je przez 2 godziny, po to by je następnie wystopniować. Wyobrażacie sobie jak potwornie musiało wyglądać wyprostowane siano? Od tamtego czasu już włosów nie ścinałam. Moja pielęgnacja ograniczała sie tylko do drogeryjnego szamponu typu Dove. Rok później mama kupiła mi w aptece szampon i maskę z firmy Biovax, ale to także nic nie dało. Włosy miałam suche i zniszczone tak jakbym je ciągle prostowała i suszyła suszarką.
Aż w końcu nastąpił przełom. Odkryłam bloga Anwen i wtedy wszystko się zaczęło :D
W dniu rozpoczęcia pielęgnacji moje włosy wyglądały dokładnie tak:
Tego dnia wypiłam pierwszy kubek drożdży i zrobiłam płukankę octową. Jak pewnie się domyślacie płukanka raczej nie pomogła tak wysuszonym włosom. Kilka dni później zamówiłam w internecie swoje pierwsze oleje do włosów. Przeczytałam pozytywną opinię o olejkach z Firmy Dabur Vatika i kupiłam trzy oleje : kokosowy, migdałowy i oliwkowy. Oleje pachniały strasznie chemicznie, w składzie trochę chemii, na samym początku parafina, przez co było jeszcze ciężej je zmyć. Dodatkowo odstawiłam wtedy silikony i szampony z SLS. Jaki był tego skutek? Na górze tłuste, niedomyte po olejowaniu włosy, a na dole puszące się siano.
Potem do mojej pielęgnacji dołączył szampon Alterra Granat&Aloes i odżywka z tej samej serii. Od czasu do czasu robiłam włosom octową albo cytrynową płukankę, które mi zbyt wiele nie pomagały. Stan włosów się nie poprawiał, więc poddałam się na kilka miesięcy. Włosy wtedy wyglądały tak:
Jak włosy miały dobry dzień i dobre światło to zdarzało im się wyglądać tak:
Później powróciłam do pielęgnacji włosów. Zaczęłam je kręcić używając siemienia lnianego. Po umyciu wcierałam we włosy glutek i zawijałam je za pomocą wsuwek do włosów w takie ślimaki na czubku głowy. Pokręcone już nie były takie sianowate.
Kiedy ich nie kręciłam ciągle wyglądały okropnie.
Dalej dbałam o włosy olejując je, nakładając maski i odżywki. I przyznam szczerze, że nie mam pojęcia co się stało, że moje włosy zaczęły się same kręcić i ładnie wyglądać. To raczej nie jest zasługa żadnego konkretnego produktu, tylko cierpliwości i upartości w pielęgnacji. Bardzo dużo dało mi też zaprzestanie czesania włosów na sucho, teraz czeszę je tylko na mokro przy pierwszy O w metodzie OMO (samo czesanie trwa około 20-25 minut).
Pokażę Wam też moją szopę po uczesaniu włosów na sucho:
Dzisiaj moje włosy same się kręcą i wyglądają tak:
Ludzie często zwracają uwagę na różne kolory moich włosów, pytając czy je farbowałam albo robiłam pasemka. Nigdy w życiu nie majstrowałam przy ich kolorze, ale zdjęcia niżej lepiej wyjaśnią o co z tym chodzi, a przy okazji pokażą mój prawdziwy skręt.
Od roku borykam się także z wypadaniem włosów. Z kucyka o grubości 7,5 cm mam 6 cm (na dzień dzisiejszy pewnie już mniej). Endokrynolog za wiele nie pomógł, trychologa w okolicy nie mam, ale za niedługo wybieram się do dermatologa. I ciągle łykam żelazo, bo mam problemy z anemią, więc to także może być przyczyną, ale obawiam się łysienia androgenowego, ponieważ mój tato także łysieje.
Te zdjęcia pokazują jakie mam rzadkie końcówki włosów:
Moja aktualna pielęgnacja:
- olejuję na odżywkę (moje włosy średnio znoszą inne metody olejowania ),
- odżywki : Garnier Avocado z Masłem Karite (moja ulubiona), Joanna z Czarną rzepą b/s (nakładam na skalp przed myciem), Alterra Granat&Aloes, Joanna z ekstraktem ze skrzypu i rozmarynu,
- maski : Alterra Granat&Aloes (faworyt), Isana z proteinami z pszenicy (totalna klapa), Pilomax,
- produkty z kuchni : miód (moje włosy go kochają), aloes, siemie lniane, mleko
- oleje, których używam: z pestek winogron, Alterra, BabyDream, Alverde z Paczuli,
- myję włosy metodą OMO,
- używam szamponu BabyDream,
- czeszę włosy tylko i wyłącznie na mokro,
- piję skrzypopokrzywę i siemię lniane,
- podcinam końcówki co dwa, trzy miesiące,
- włosy myję raz na 5 dni, czasem raz na tydzień i to mi wystarcza,
- namiętnie czytam blogi Anwen, BlondHairCare i Czarnej Orchidei.
I dodam jeszcze, że często myję włosy wieczorem, bo jak śpię z mokrymi to mam lepszy skręt :)
Ludzie na ulicy, w szkole, w sklepach często pytają mnie czy kręcą czymś włosy, a jak odpowiadam, że nie to mówią, że mam piękne włosy. Dzięki Tobie Anwen jestem z nich dumna :)
Na koniec chcę powiedzieć wszystkim dziewczynom, które dbają o włosy, a ich stan pozostawia wiele do życzenia, żeby się nie poddawały i dążyły do celu. Od rozpoczęcia mojej pielęgnacji do momentu, w którym moje włosy wyglądały już całkiem nieźle minęło kilka dobrych miesięcy, więc i Wy się nie poddawajcie :)