Quantcast
Channel: Anwen - blog nie tylko o włosach
Viewing all articles
Browse latest Browse all 920

Moja dieta czyli o tym jak schudłam 9kg :)

$
0
0
Jeszcze pół roku temu nie uwierzyłabym jakby mi ktoś powiedział, że napiszę taki post na swoim blogu ;) Ja nie należę do dziewczyn, które wiecznie się odchudzają. W sumie do tej pory nigdy tego nie robiłam tak na serio i na początku nie bardzo wiedziałam jak się za to zabrać...

Po pierwsze motywacja!

Tak, to właśnie od niej należy zacząć :) Jeśli naprawdę chcemy schudnąć to musimy mieć konkretny powód. I nie wystarczy ogólnikowe "bo chcę" czy "bo jestem za gruba". Moją motywacją był blog, na którym co raz częściej pojawiały się moje zdjęcia. Wierzcie mi czytanie pod każdym takim postem, że jestem 'grubą świnią' nie jest miłe ;) Miałam dwa wyjścia: albo przestać zamieszczać zdjęcia na blogu albo po prostu schudnąć :D bo dobrze wiedziałam, że ani ja się nie przestanę tym przejmować (taki już mam charakter) ani moi hejterzy nie znikną (taki już mają charakter :P). Któregoś dnia na facebooku zobaczyłam zdjęcia Katosu, na którym pokazała jak schudła jej twarz przez rok diety. I to było to! bo moim największym problemem nie była wcale figura, tylko właśnie okrągła buzia. Do tego momentu zawsze myślałam, że to niemożliwe, żeby odchudzić się na twarzy, ale skoro Katosu się udało to i ja stwierdziłam, że przynajmniej spróbuję :)

Po drugie plan!

Bez niego ani rusz ;) Na internecie możemy znaleźć milion różnych, cudownych diet, ale ja nie jestem zwolenniczką gotowych rozwiązań! Każdy z nas jest inny, każdy lubi inne rzeczy i ma inne możliwości przygotowywania posiłków, więc dieta powinna być dopasowana do nas, a nie, żebyśmy my musieli się do niej dopasowywać. Wiadomo, że jak ktoś żyje w biegu i je głownie fast foody to nie zacznie nagle przygotowywać sobie 5 zdrowych posiłków dziennie, bo nie będzie miał kiedy ;) Dlatego od razu ustaliłam, że dietę wymyślę sobie sama! Od czego zaczęłam?

1. Wypisałam wszystkie 'zdrowe' produkty, które lubię. 

Pisząc zdrowe miałam na myśli nie te niskokaloryczne, ale raczej te o niskim indeksie glikemicznym i wartościowe pod względem witamin i minerałów. Podzieliłam je na cztery grupy: białkowe, tłuszcze, węglowodany oraz warzywa i owoce. Stanowiły one dla mnie taką bazę w momentach, które na pewno dobrze znacie, gdy w głowie pojawia nam się myśl "nie wiem co bym zjadła" ;) Zwykle wtedy właśnie sięgałam po różne niezdrowe/tuczące rzeczy, bo tak było szybciej i łatwiej. Dzięki tej liście nie miałam też problemu z zaplanowaniem zakupów i nie wkładałam do koszyka zbędnych rzeczy. Dodatkowy plus - mniej wyrzucanego jedzenia i oszczędność dla portfela ;)

Białkowe - to podstawa naszej diety i powinny znajdywać się w każdym posiłku. Najlepiej wybierać produkty nieprzetworzone - czyli zamiast kupować gotową wędlinę kupujemy mięso i sami je przygotowujemy. Moje typy: pierś z kurczaka, pierś z indyka, polędwica wieprzowa, jajka, ryby (tu akurat różne), serek wiejski, twaróg.

Tłuszcze - wbrew pozorom nawet na diecie odchudzającej trzeba jeść tłuszcze :) Musimy tylko wybierać te zdrowe. Ja zrezygnowałam prawie całkowicie ze smażenia w tłuszczu i jak już to wybieram albo patelnię grillową albo piekarnik. Staram się nie jeść też tłustych rzeczy (jak ser żółty czy majonez), wybieram: oliwę z oliwek (w sałatkach) orzechy, nasiona, avocado czy tłuste ryby. Do tego standardowo jak zawsze codziennie łykam olej z wiesiołka w kapsułkach.

Węglowodany - to najgorszy wróg naszej diety, bo to właśnie dzięki nim zwykle przybieramy na wadze. Tak właśnie było i ze mną bo pochłaniałam ogromne ilości białego pieczywa. Bywały dni, w których jadłam tylko i wyłącznie kanapki... Co w takim razie zostawiłam z tej grupy: świeże owoce, kasze (u mnie głównie jęczmienna), płatki owsiane (górskie), pieczywo pełnoziarniste (ale to akurat bardzo rzadko).

2. Wypisałam wszystkie swoje żywieniowe grzeszki.

Tak naprawdę każdy z nas podświadomie wie/czuje co go tuczy, ale nie zawsze potrafi z tego zrezygnować. Czasami z wygody, czasami z przyzwyczajenia, a czasami po prostu dlatego, że coś straaasznie lubimy. W tych dwóch pierwszych przypadkach powinnyśmy znaleźć sobie tzw 'zastępniki' :) czyli zdrowsze odpowiedniki, którymi możemy spokojnie zastąpić zakazane produkty. Oczywiście nie wszystko zastąpić się da, a jeśli coś po prostu kochamy to zamiast z tego zupełnie zrezygnować i cierpieć przeczytajcie co napisałam w akapicie "Po trzecie...".

Ja takich grzeszków też mam sporo. Są nimi przede wszystkim: słone przekąski (chipsy, paluszki, krakersy czy sunbitsy), fast-foody (pizza, frytki), białe pieczywo, ser żółty, majonez, słodzone napoje i najgorszy z nich czyli podjadanie między posiłkami.
 
3. Znalazłam im zastępstwo.

Mój sukces wynika chyba właśnie z tego, że ja nigdy nie byłam głodna i mogłam jeść ile tylko chciałam i prawie to co chciałam ;)

Słone przekąski - zastąpiłam orzechami i nasionami.
Białe pieczywo - najpierw tym chrupkim z biedronki, a potem jak już mi obrzydło zrezygnowałam z niego zupełnie. Po dłuższym czasie sięgnęłam po to ciemne, pełnoziarniste, ale jem je bardzo rzadko, bo za nim nie przepadam.
Frytki - ziemniakami pieczonymi (ale też jem je rzadko).
Ziemniaki - gotowanym kalafiorem, fasolką szparagową lub brokułem.
Pizzy - nie zastępowałam niczym ;) po prostu ograniczyłam ilość.
Ser żółty - mozarellą, ale też nie jem jej za często.
Majonez - sosem czosnkowym na bazie naturalnego jogurtu.
Słodzone napoje - wodą (o moich zmaganiach z przyzwyczajeniem się do picia wody pisałam TU).
Podjadanie między posiłkami - czyli wtedy kiedy nie jestem tak naprawdę głodna, a jem tylko dlatego, że pojawia mi się w głowie myśl, że coś bym zjadła. W takich sytuacjach teraz po prostu sięgam po jabłko ;) Czasami zjadam ich po kilka dziennie - wcześniej zamiast nich wybierałam kanapki, batoniki, drożdżówki i inne tego typu szybkie przekąski.
Słodycze - z którymi ja akurat większych problemów nie mam, ale wiem, że dużo odchudzających się osób nie umie odstawić czekolady czy innych słodyczy. Spróbujcie zastąpić je owocami. One też są naprawdę słodkie (zwłaszcza banany czy winogrona) i taki owocowy koktajl, sałatka owocowa czy własnoręcznie przygotowany sorbet mogą być przepysznym deserem.

4. Spisałam pomysły na dania obiadowe, śniadaniowe i kolacyjne.

Przepisy wyszukiwałam na kulinarnych, ale dietetycznych blogach. Chciałam wybrać przede wszystkim te jak najprostsze w przygotowaniu. Ze śniadaniem nie mam problemu, bo bardzo lubię i najczęściej jem właśnie owsiankę. Dodaję do niej rozgniecionego banana lub inne owoce. Na kolację wybieram zwykle gotowane jajka z warzywami (pomidorem, ogórkiem, sałatą, papryką itd) lub zamiast nich jakieś mięso/twaróg/serek wiejski/łososia. Największy problem miałam właśnie z obiadami. Rzadko kiedy mam czas by przygotowywać sobie coś specjalnego i najczęściej kończyło się warzywach na patelnie z mięsem (najczęściej filet z kurczaka) usmażonym na grillowej patelni. Czasami jadłam pieczone mięso lub ryby, też z warzywami (ale bez ziemniaków), czasami omlety lub jajka sadzone (smażone na minimalnej ilości tłuszczu).

5. Ułożyłam sobie wstępny jadłospis

Na początek rozpisałam sobie jadłospis na cały tydzień, ale od razu Wam powiem, że później już z tego nie korzystałam ;) Najważniejsze było dla mnie ustalenie sobie ile i jakich posiłków będę jadła w ciągu dnia i o których godzinach. Dla naszego organizmu najlepiej jest jeść regularnie, mniej więcej co trzy godziny. U mnie było to dokładnie 5 posiłków: śniadanie, II śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacja. Nigdy nie liczyłam kalorii i jadłam naprawdę dużo (nie żałowałam sobie owoców czy warzyw), tak, że nigdy nie byłam głodna.

Po trzecie - jeden dzień dla siebie!

Są takie rzeczy, z których po prostu nie potrafię zrezygnować i nie mam zamiaru :) Jeśli moja dieta miała by wyglądać tak, że nie wolno mi nigdy jeść pizzy, lodów ze Starowiślnej czy pierogów ruskich to bardzo szybko bym się poddała i z niej rezygnowała. Zamiast zmuszać się do niejedzenia tych wszystkich pyszności, które sprawiają mi taką radość ustaliłam sobie, że jeden dzień w tygodniu będę mogła zjeść to wszystko co lubię :) Oczywiście nie jest tak, że przez cały dzień opycham się wtedy słodyczami, fast-foodami i czym tam jeszcze, tylko po prostu jeśli mam ochotę na pierogi to czekam z tym na 'mój' dzień. Gwarantuję Wam, że nawet robiąc sobie taki jeden dzień w tygodniu i jedząc wtedy słodycze czy inne rzeczy, które lubicie będziecie chudnąć. Co ciekawe takie doładowanie kaloryczne nie tylko ułatwia nam odchudzanie i sprawia, że staje się ono przyjemniejsze, ale też przyspiesza nam metabolizm! :)


Dzięki tym wszystkim zasadom nie czuję, że coś tracę, taka dieta mnie nie męczy i nie mam poczucia, że "schudnę jeszcze x kg i będę mogła jeść normalnie", bo ja cały czas jem normalnie :) i mogę być na tej mojej diecie spokojnie przez całe życie. Nie wiem czy wiecie, ale słowo dieta to przecież nie zawsze odchudzanie, a jedynie sposób odżywiania. Równie dobrze możemy być na diecie odchudzającej jak i takiej prowadzącej do przytycia - jedno i drugie to dieta, tylko skutek jej jest inny. Moim zdaniem podobnie jak w przypadku pielęgnacji włosów nie chodzi o to by jedynie wyznaczyć sobie jakiś cel i do niego dążyć, ale by przede wszystkim zmienić swoje myślenie i wyrobić sobie dobre nawyki. Takie, które pozwolą nam cieszyć się zdrowiem, ładną sylwetką ale i życiem ;)


Pozdrawiam Was serdecznie,

PS Ten wpis powstał na Waszą wyraźną prośbę (zwłaszcza po tym jak pokazałam się ostatnio w stroju kąpielowym ;) ), ale pamiętajcie, że ja nie jestem dietetykiem i nie traktujcie go jako wyroczni. To, że taka dieta mi służy i u mnie się sprawdziła, nie oznacza jeszcze, że tak będzie i u Was :)

Viewing all articles
Browse latest Browse all 920

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra