Dawno już na blogu nie było nic ziołowego, więc pomyślałam, że opiszę Wam coś, co jakimś cudem omijałam od dawna i sama nie wiem czemu paczka z mydlnicą leżała tak długo zapomniana w moim koszyku Wiedźmy - Zielarki ;) A przecież jest to jedno z czołowych (zaraz za skrzypem i pokrzywą) włosowych ziół!
Czym jest mydlnica lekarska?
Jest to dosyć pospolita i niepozorna roślina, która w Polsce zarówno rośnie dziko i jest uprawiana. Używana od setek lat głównie ze względu na swoje myjące właściwości. Dzięki zawartości saponin wywar z korzenia mydlnicy lekarskiej nie tylko całkiem nieźle się pieni, ale również odtłuszcza.
"W starożytnej Grecji i Rzymie korzystali z niej pasterze – odtłuszczali wywarem owcze runo z lanoliny. Potem z tak przygotowanej wełny powstawała nić, a z niej – tuniki i płaszcze. Zwolennicy czystości pianą saponarii (tak nazywa się po łacinie) szorowali ciała, włosy, prali też ubrania.
Pierwsi amerykańscy osadnicy, którzy przywieźli mydlnicę lekarską ze sobą z Anglii, używali piany do czyszczenia prawie wszystkiego – od koronek przy bieliźnie do łodzi, a także do spilśniania (filcowania) wełnianych tkanin. Nazywano ją nawet z tej okazji ziołem pilśniarzy. Pod wpływem pocierania pianą z mydlnicy wełniany filc nabierał grubości i robił się nieprzemakalny.
Arabowie natomiast wykorzystywali lecznicze właściwości tej rośliny – okładami leczyli choroby skóry, zwłaszcza okrutną średniowieczną plagę, czyli trąd." (źródło)
W dzisiejszych czasach jest chętnie wykorzystywana w produkcji szamponów i innych kosmetyków myjących (na pewno znacie produkty Fitomedu), a także leków wykrztuśnych.
Dla kogo?
Mydlnica na pewno nie sprawdzi się u każdego! W zależności od tego jak będziemy ją stosować może być przydatna przy włosach przetłuszczających się (jako szampon lub płukanka), cienkich/rzadkich i tych zbyt miękkich czy oklapniętych (jako płukanka), a także u osób z wrażliwą skórą głowy (jako szampon).
Dla kogo nie?
Nie polecam nawet próbować płukanki z mydlnicy osobom o bardzo suchych, zniszczonych, sztywnych czy szorstkich włosach. Także tym, których włosy za ziołami nie przepadają. Mydlnica jest łagodnym detergentem i jako taki stosowana na włosy na długości może je lekko przesuszać.
Jak ją stosować?
Zastosowań mydlnicy jest naprawdę sporo, nie miałam jeszcze czasu sprawdzić wszystkich, ale udało mi się przetestować ją na dwa różne sposoby i to o nich właśnie chciałam Wam dziś opowiedzieć:
Płukanka z mydlnicy:
2 łyżki korzenia mydlnicy lekarskiej
2 szklanki wody
Gotujemy wywar około 5-10 minut, przecedzamy, studzimy i płuczemy nim dokładnie skórę głowy i/lub włosy. Efekty baaaardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Po pierwsze skóra głowy rzeczywiście wolniej się przetłuszcza! Włosy są lekko sztywne, ładnie odbite od nasady i bardzo puszyste (nie spuszone!) Dzięki temu jest ich wizualnie więcej, a kucyk jest grubszy (aż specjalnie zmierzyłam - u mnie po mydlnicy ma ponad 10cm :D ). Nie polecam stosować jej po każdym myciu (chyba, że na samą skórę głowy), bo na dłuższą metę może włosy nieco przesuszyć.
Szampon z mydlnicy:
Gotujemy wywar podobny do tego powyżej tylko zamiast 2 dajemy 1 szklankę wody. Dla lepszego efektu mycia możemy dodać do niego (po wystudzeniu) np. żółtko, miód, sok z cytryny, półprodukty, glinkę lub inne zioła (dopasowane do naszych włosów np. siemię lniane lub lipa - jeśli mamy suche włosy; skrzyp, pokrzywa, tatarak - przy problemie z wypadaniem, rumianek - dla blondynek itd). Dla zapachu dodajemy kilka kropel olejku eterycznego (np. rozmarynowego, lawendowego czy grejpfrutowego). Szampon stosujemy trochę inaczej niż taki zwykły (bo ten nie się prawie nie pieni) - polewamy nim dokładnie suche włosy i skórę głowy, masujemy chwilę i zostawiamy na min. 5 minut. Potem dokładnie spłukujemy wodą. Niestety jestem zbyt leniwa i własnego szamponu jeszcze nie robiłam ;) Jeśli jednak jesteście posiadaczkami baaardzo wrażliwych skór to polecam przynajmniej spróbować.
Zamiast robić własny szampon ja przetestowałam wersję ułatwioną czyli do gotowego wywaru z mydlnicy (tego z pierwszego przepisu) dodałam łyżkę zwykłego szamponu (u mnie to był akurat aloesowy z Equilibra). Całość spieniłam i użyłam tak jak w metodzie kubeczkowej. Włosy po tym również były nieco dłużej świeże, ale nie uzyskałam takiej objętości jak w przypadku płukanki.
Takim wywarem możemy myć nie tylko włosy :) Świetnie nadaje się jako łagodny płyn do mycia twarzy (czy całego ciała) dla skóry wrażliwej lub jako tonik do skóry tłustej i trądzikowej. Widziałam nawet, że niektórzy myją takim wywarem naczynia ;)
Gdzie ją kupić i ile kosztuje?
Mydlnicę tak jak większość ziół znajdziemy przede wszystkim w sklepach zielarskich i aptekach. Ja swoją, tak jak praktycznie wszystko, zamawiam na doz.pl. Tam taka 50 gramowa paczuszka kosztuje około 3zł i wystarcza mi na mniej więcej 5 płukanek.
Znacie mydlnicę lekarską? Próbowałyście już? a może macie swoje ulubione przepisy? Jeśli tak to podzielcie się nimi w komentarzu :)
Pozdrawiam Was serdecznie,