Quantcast
Channel: Anwen - blog nie tylko o włosach
Viewing all articles
Browse latest Browse all 920

Tydzień w zdjęciach (14) - Budapeszt

$
0
0
Wczoraj koło północy wróciliśmy z wycieczki do Budapesztu, o której pisałam Wam TUTAJ. Przy okazji może wspomnę, że wszystkie zabrane przeze mnie kosmetyki mi się przydały ;) I choć wydaje się, że jest ich dużo to jest to takie moje minimum, z którym zresztą pojechałabym pewnie i na dwutygodniowy wyjazd :)) Na szczęście kosmetyczka z Ikei jest na tyle pojemna, że zmieściłabym w niej jeszcze drugie tyle, a jadąc autobusem nie mamy takich ograniczeń jak w samolotach.

Wracając do wyjazdu to od razu uprzedzam zdjęć mam dużo :D Nie mogłam się jednak oprzeć by Wam ich nie pokazać i mam nadzieję, że zachęcę Was nimi do odwiedzenia tego pięknego miasta :))

Wycieczka jak zapowiadałam była organizowana przez sklep z piwami regionalnymi, więc tematem przewodnim było oczywiście piwo :D 


Zwiedzanie zaczęliśmy właśnie od niewielkiego browaru pod Budapesztem. Kto chciał mógł posłuchać o tym jak warzy się tam piwo i o jego historii i oczywiście mogliśmy popróbować tutejszych specjałów.

Jak tylko zostawiliśmy swoje rzeczy w hotelu wybraliśmy się na spacer na wzgórze zamkowe:



Skąd rozciągały się przepiękne widoki:




Niestety pogoda mocno się zepsuła, złapał nas ulewny deszcz i burza z piorunami i musieliśmy się skryć:


Gdy trochę się wypogodziło wybraliśmy się nad rzekę:


ale i tak długo nie pospacerowaliśmy, bo burza wróciła i to ze zdwojoną siłą:


Pioruny przecinały niebo raz za razem, a jeden uderzył nawet o jakieś 20 metrów od nas! Huk był niesamowity, sceneria przerażająca, a my kompletnie przemoczeni dotarliśmy jakoś do hotelu.

Drugiego dnia znów zaczęliśmy od zwiedzania browaru, a nawet dwóch ;) W tym pierwszym było chyba najlepsze piwo spośród wszystkich, które piłam w Budapeszcie. Najbardziej smakowało mi kukurydziane (podawane z cytrynką) i niesamowicie smaczne cydry: jabłkowy i gruszkowy.


W drugim browarze piwo było mocno przeciętne, za to samo miejsce bardzo urokliwe ;) Tutaj też zjedliśmy obiad, a na deser najsmaczniejsze ciasto z malinami jakie w życiu jadłam. Nie mam pojęcia co to było, masa była aksamitna i puszysta, a ciasto lżejsze nawet od francuskiego, ale nie spocznę dopóki nie znajdę na nie przepisu!



Najedzeni jak bąki wyruszyliśmy na miasto, tym razem zwiedzać jego drugą część - Peszt.




Piechotą (i metrem) dotarliśmy na wyspę Małgorzaty, gdzie trochę odpoczęliśmy:


i spróbowaliśmy lokalnego przysmaku - Langosza:


Jest to taki trochę nasz pączek, tylko większy i podawany na słono. Ja jadłam wersję z czosnkiem, ale można jeszcze spróbować z serem, boczkiem, szynką, sosem śmietanowym, ketchupem i masą innych dodatków. Strasznie tłusty, kaloryczny i sycący, ale przy tym niesamowicie smaczny :D Jeśli będziecie kiedyś w Budapeszcie koniecznie spróbujcie :))

Pogoda tego dnia dopisywała, więc znów spacerowaliśmy aż do wieczora:





Szukając bankomatu (i łazienki) trafiliśmy do pewnego klubu, którego nazwy oczywiście nie pamiętam, ale był tam jeden szczegół, który zdecydowanie zasłużył na uwiecznienie na zdjęciu :D Musicie przyznać - bardzo pomysłowe rozwiązanie:


Po zmroku w końcu udało nam się dostać na statek i na rejs po Dunaju. To był mój najważniejszy punkt wycieczki, ale ciągle coś nam stawało na drodze. Mieliśmy niezłego farta, bo dostaliśmy się (biegiem) tuż przed odpłynięciem ostatniego kursu tego dnia. Widoki są rzeczywiście niezapomniane, więc jeśli będzie w Budapeszcie koniecznie wybierzcie się na rejs.




Trzeciego dnia z rana wyjechaliśmy z hotelu i z Budapesztu i pojechaliśmy zwiedzać ostatni już browar. 


Ten był rzeczywiście wyjątkowy, bo całkowicie rzemieślniczy. Wszystko tu jest robione ręcznie:


właściciel tak się z nami zagadał, że aż wykipiało mu piwo :D
To miejsce podobało się chyba wszystkim najbardziej :) Właściciel browaru na co dzień zajmuje się czymś zupełnie innym, a piwo to jego pasja, którą rzeczywiście widać po tym jak nam o nim opowiadał. Pomagają mu przy tym uzdolnieni plastycznie znajomi, więc zarówno wnętrze:


jak i etykiety:


są przyjemne dla oka :)) Z piw najbardziej smakowało mi to wiśniowe:


Dużym powodzeniem cieszył się też pies właściciela :D Niestety nie rozumiał polskiego i nie chciał nam podawać łapy ;)


Wracając do Polski zatrzymaliśmy się na Słowacji na obiad. Ja oczywiście zamówiłam tradycyjny smażony ser, który uwielbiam!


Droga była długa i nieco męcząca, ale wynagradzały nam to piękne widoki:



Do domu dotarliśmy wykończeni, ale przy tym baaaaardzo zadowoleni :))) W mojej walizce znalazło się kilka 'skarbów':

oczywiście piwo ;)

przepyszne węgierskie serowe batoniki

i coś do włosów ;)
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym wpisem :) Od jutra ostro zabieram się do pracy i może do końca tygodnia uda mi się odpisać na te kilkaset maili, które w tym czasie od Was dostałam :D

A jak Wam minął długi weekend? Słyszałam, że pogoda w Polsce nie dopisała :(

Pozdrawiam Was serdecznie,


PS Przesyłam też serdecznie pozdrowienia dla Kasi, mojej czytelniczki, która jak się okazało, również była z nami w Budapeszcie :))

Viewing all articles
Browse latest Browse all 920

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra