Quantcast
Channel: Anwen - blog nie tylko o włosach
Viewing all articles
Browse latest Browse all 920

Moja włosowa historia - Eternity

$
0
0
Niesamowicie intensywne dwa dni w Warszawie wybiły mnie trochę z rytmu blogowania, ale powoli wracam do siebie ;) Dziś oczywiście nowa MWH, a w niej włosy, które zachwyciły mnie pięknym, naturalnym kolorem i blaskiem. Zobaczcie same :))




Dawno, dawno temu Eter sobie żyła,

Jej włosy nadmiernie się przetłuszczały a ona nic z tym nie robiła,

Potem puszyć się zaczęły, układać się nie chciały,

A swojej właścicielce na nerwy działały.

Aż pewnego dnia wszystko zmieniać się zaczęło

I na jej włosy dobrze to wpłynęło… ;)



No, może to nie było tak dawno temu, bo aż tak stara nie jestem ;)wiele włosowych historii zaczyna się od wątku zapuszczania włosów na Komunię. U mnie było inaczej. Właściwie sama nie wiem, czemu nie chciałam zapuszczać włosów. Długość do ramion w pełni mi odpowiadała. 




Włosy były pielęgnowane tylko i wyłącznie szamponem. Jak się same zapewne domyślacie wybierałam  pierwsze lepsze drogeryjne szampony, zazwyczaj kierowałam się jedynie etykietką „do włosów przetłuszczających się. Na noc często robiłam warkocz. Dwa lata po Komunii wpadłam na pomysł, by obciąć włosy na grzybka. Wtedy ta fryzura była modna, a ja potrzebowałam zmian. Włosy i tak bardzo się przetłuszczały, więc zmiana na krótsze wydawała mi się najlepszym rozwiązaniem. Z perspektywy czasu wiem, że to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Pozbyłam się nie tylko zniszczonych końcówek, ale i włosów, które nie były w zbyt dobrej kondycji. 





Krótkie włosy były dosyć wygodne, bo nie musiałam o nie dbać. Mam tu na myśli czesanie itd., bo nie ma co ukrywać-moje kosmetyki włosowe ograniczały się tylko do szamponu… Jednak samo czesanie było horrorem, bo moje włosy uwielbiają się plątać.

Kobieta jednak zmienną jest i taka krótka fryzura szybko mi się znudziła. Przez następne lata znowu zaczęłam zapuszczać włosy. Nie miałam żadnej wymarzonej długości, ot po prostu chciałam mieć je dłuższe. Znowu pojawiły się kłopoty z przetłuszczaniem. Nie musiałam długo czekać, aż pojawił się nowy problem. Było to mianowicie puszenie. Z biegiem lat moje włosy zaczęły się przyciemniać, a ja zaczęłam namiętnie używać suszarki. Nie wyobrażałam sobie mycia włosów bez suszenia. Niestety suszenie znowu zaczęło niszczyć moje włosy. Strasznie szybko się przetłuszczały-już na drugi dzień były przyklapnięte. Zdecydowanie suszarka jest moim wrogiem, czy to zimny czy ciepły nawiew powietrza :(




                        

Powyższe zdjęcia pokazują stan włosów między początkiem gimnazjum, a końcem tej szkoły.

W liceum koleżanki zaczęły mówić o tym, że mam gęste włosy. Szczerze mówiąc bardzo mnie to dziwiło, bo ja nie widziałam w nich nic nadzwyczajnego. Cały czas puszyły się, tak naprawdę dobrze wyglądały tylko tego samego dnia po umyciu. Każdy następny dzień był walką z puchem na głowie lub też z przetłuszczaniem, które wówczas było bardzo nasilone. Cieniowałam włosy, bo tylko wycieniowane mogłam rozczesać i w miarę doprowadzić do porządku. Strasznie się plątały :(

W 2009 roku przestałam używać suszarki. W tym samym roku wróciłam do grzywki. Nigdy nie wpadłam w szał prostowania włosów. Właściwie coś zawsze odpychało mnie od prostownicy, często słyszałam opinie, że niszczy ona włosy. Moja wiedza w temacie była zerowa, więc nie drążyłam dalej i po prostu prostownicy nigdy nie zakupiłam. Zresztą uznałam że nie ma sensu walczyć z naturą włosa, a nie da się ukryć że do prostowłosej mi daleko. Moje włosy były prostowane tylko raz w życiu. Oto efekt:



                                                  

Dodam, że jest to zdjęcie zrobione po około 30 minutach od prostowania. Jak widać, włosy już po kilku minutach zaczęły się wywijać. Dodatkowo możecie zobaczyć co miałam na myśli pisząc o nadmiernym przetłuszczaniu :( były umyte dzień wcześniej, a przedziałek mówi sam za siebie… Nie ukrywam, że dało mi to wtedy do myślenia. Teraz kiedy patrzę na to zdjęcie to wiem, że trzeba było obciąć kilka cm zniszczonych końcówek, wtedy jednak zamęt związany z klasą maturalną i samą maturą odciągnął moje myśli od stanu włosów i ostatecznie nie podcinałam ich aż do maja. Na zdjęciu z grudnia 2010 bardzo dobrze widać stan włosów i to, jak dziwnie układała się grzywka :/



                                                          

Rzeczywiście czas między majem 2010 a majem 2011 był czasem kiedy końcówki nie były podcinane w ogóle. Miało to związek z pewnym zakładem-ktoś kiedyś powiedział, że kiedy tylko moje włosy osiągają długość do ramion to od razu idę do fryzjera i je podcinam oraz że z pewnością nie uda mi się ich zapuścić. Jestem dosyć uparta, więc postanowiłam udowodnić, że włosy będą miały długość dłuższą niż do ramion. Rzeczywiście, po jakimś czasie włosy sięgały za ramiona, ale nie były w dobrym stanie. Po maturze 2011 wreszcie je podcięłam. Potem sięgały niemal do łopatek i strasznie się puszyły, a ja nadal nie przykładałam do nich specjalnej uwagi. Moja pielęgnacja nadal ograniczała się do mycia szamponem. Końcówki niszczyły się bardzo szybko. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to szampony z SLSem rujnują stan moich końców. Tematem pielęgnacji włosów zainteresowałam się w 2012 roku. Jeszcze w kwietniu 2012 moje włosy tak wyglądały:




                                                           

Nie chciały w żaden sposób współpracować, ciągle reagowały puszeniem. Pierwszą odżywką jaką zakupiłam była Nivea long repair. Zaczęło się od próbki w gazecie, potem spodobał mi się efekt na moich włosach i tak zużyłam kilka opakowań. Moje włosomaniactwo zaczęło się „na poważnie” właściwie dzięki koleżance. To ona jako pierwsza wspomniała mi o laminowaniu włosów i podesłała link do jednego z blogów. Spróbowałam, efekt mi się spodobał a dalej samo się potoczyło. Zaczęłam czytać coraz więcej i więcej, przeszłam częściowo na metodę CG. Dowiedziałam się czym jest SLS, olejowanie, czy zabezpieczanie włosów. Jak to wpłynęło na moje włosy?  Odkryłam, że jestem bardziej falowana niż myślałam ;)



Dwa miesiące po zmianie pielęgnacji:





Fale widać tutaj:

 Tak moje włosy falują naturalnie po kremowaniu Isaną, bez żadnych stylizatorów



    

Fale po rozwinięciu warkocza:
 


Wtedy zauważyłam, że moje włosy mają tendencje do falowania. Skoro jest potencjał, to postanowiłam ten potencjał wykorzystać i poeksperymentować ;) od kiedy zmieniłam pielęgnację nietrudno o fale czy o loczki. Czasem wystarczy włosy zapleść w warkocz, a już po godzinie efekt jest taki jak na zdjęciu wyżej. Powinnam była już wtedy w listopadzie mocno podciąć końcówki, ale na cięcie i ostateczne zejście z cieniowania zdecydowałam się dopiero w grudniu 2012. 

po podcięciu


Po podcięciu zostały wysuszone na szczotce, dlatego wyglądają na wyprostowane. Prostowłosą nie byłam nawet przez jeden dzień, moje włosy zaczęły z przodu lekko falować już po kilku godzinach ;)



Teraz czas zobrazować obecny stan włosów ;)



Jeśli chodzi o ich obecną ilość:

Po kremowaniu Isaną, zdjęcie z lampą-nie mam aż tak jasnych włosów ;)



      Pierwsze laminowanie po podcięciu:




Loki na chusteczkach (po roztrzepaniu):






     Po żelu lnianym (podejście nr 1):



           

 Po żelu lnianym, jedno z późniejszych podejść:





                                                                          

                                           Kokardka ;) i fale po rozwinięciu warkocza:





Niestety w każdej sytuacji są plusy i minusy. Fale po warkoczach, ślimaczku itp. utrzymują się u mnie cały dzień. Mocniejszy skręt utrzymuje się tylko do wieczora :( próbowałam różnymi stylizatorami i wierzcie mi, efekt jest zadowalający tylko przez kilka godzin. Moje doświadczenie w stylizacji jest jednak bardzo ubogie i ciągle się uczę. Na dzień dzisiejszy jestem jedynie pewna, że nie jestem kręconowłosą. Po ugniataniu i stylizacji bezpośrednio po myciu na mojej głowie goszczą fale, a nie loczki. 


Na koniec historii obrazkowej grubość warkocza


 (niestety rozsypał się po całym dniu sprzątania :(  ):




Ulubione produkty:


SZAMPON:

w tej roli Płyn Facelle Sensitive, do oczyszczania: Eva Natura Czarna Rzepa, Joanna z Apteczki Babuni wzmacniający

ODŻYWKA D/S:

Garnier, Awokado i masło karite 

ODŻYWKA B/S:
*Joanna Naturia z makiem i bawełną
*Joanna Naturia z lnem i rumiankiem

MASKA:

*Bingo, masło shea i pięć alg

*Bioetika

*Kallos-obecnie głównie jako baza do maseczek i różnych mieszanek

OLEJOWANIE:

olej kokosowy, olejek arganowy Alverde, kremowanie Isaną kakaową

ZABEZPIECZANIE KOŃCÓWEK:

Marion Natura Silk jedwabna kuracja

PŁUKANKA: 

z siemienia lnianego, z cytryny, z arniki

STYLIZATORY:

*żel lniany

*żel Joanna mrożący





Włosy myję co 2-3 dni. Nie suszę, nie prostuję. Od pewnego czasu nakładam na włosy przed myciem treściwą maskę lub olej, potem myję je Facelle i nakładam odżywkę b/s, zabezpieczam końcówki oraz stylizuję. Wcześniej myłam włosy metodą OMO. Do czesania używam tylko i wyłącznie drewnianego grzebienia. Na noc robię ślimaka lub warkocz, bo nie znoszę sypiania w rozpuszczonychwłosach. Na chwilę obecną chyba tyle :) ostatnio znowu zaczęłam zapuszczać włosy, tym razem wymarzyłam sobie długość 60cm na koniec 2013 roku. Na chwilę obecną włosy mają ok. 52cm. Zobaczymy czy mi się uda osiągnąć cel ;)



Pozdrawiam,

Eternity z bloga takbywlosminiespadlzglowy.blogspot.com

Viewing all articles
Browse latest Browse all 920

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra